Wiersze Erotyki


Strona Główna

 

N A    P L A Ż Y

 

Na gorącej plaży, za ścianą z patyków

Para młodych kochanków, leży na kocyku.

Ona nagusieńka, jak ją Pan Bóg stworzył

On swą rękę na jej pośladku położył.

 

I serdecznym paluszkiem poruszać zaczyna.

Na ten znak ciało napręża dziewczyna,

Obraca się powoli, mruczy, rozmarzona

Jego rękę przesuwa w okolice łona.

 

Rozchyliła uda, leży , oczekuje

Zachęca chłopaka-głośniej pomrukuje

Swój brzuszek unosi, porusza pępuszkiem

Zaprasza do manewrów serdecznym paluszkiem

 

Ale ręka leży ,nie chce manewrować

Paluszek nie spieszy się do dziurki schować.

Piersi jej falują, włos na łonie jeży

Spogląda na niego, a on zęby szczerzy.

 

Uśmiecha się pod nosem , cichutko chichocze

A-bo go ostre słońce po jajach łaskocze

Grzeje w skórę, rozciąga i na wskroś przebija

Wydaje się , że już torba dłuższa niż fuzyja.

 

Fallus słodko spogląda z odkrytą czapeczką

Ośliniony , bo z czoła wycieka mu mleczko

Ze wstydu się biedak zaraz w trąbkę zwinie

I będzie leżał na worku niczym magazynier

 

Zdumioną dziewczynę aż zamurowało

- Jeszcze się nie dotknął, już mu poleciało-

Ach te młode ,,byczki '' ,można ich oglądać

Lecz nie możnadłuższego sexu od nich żądać

 

Chyba coś starszego poszukać wypada

-On twardszego wyciąga niźli młody wkłada-

A wiec prosty wniosek z tematu wynika

Do dłuższego seksu ,bierz starszego ,,byka''

 

T.    Łuczuk

 

 

 

 

NA PARKINGU

 

Coraz częściej przy drogach

Jak kraj szeroki i długi

Dziewczyny o długich nogach

Sprzedają swoje usługi

 

Krótka obcisła sukienka

Odkrywa uda i figi

A ciemnowłosa panienka

Z klientem rozmawia na migi

 

Wygina się trzęsie włosem

Usta układa jak rybka

Sepleni cicho pod nosem

-BUŻKA -albo -CIPKA-

 

Gościowi w oka mgnieniu

Serce do gardła skacze

Zobaczył w jej uzębieniu

Wybite dwa zęby-siekacze

 

W środku języczek się mieni

Jak salamandra plamista

Dziewczyna po chwili sepleni

-Zlobię ci loda za cista -

 

To mówiąc ruch wykonuje

Jakby zjadła ogórka

Klient nogę prostuje

W rozporku wyrasta górka

 

Myśli-czy zrobi w koszulce

Czy może na golasa

Lecz w głowie działają hamulce

-A jak złapię adidasa-

 

Dziewczyna dalej go szczuje

Nogę unosi wysoko

Cycuszek na wierzch wyjmuje

I sika mu mlekiem w oko

 

-Co za nachalna dziwka-

Mówi gość przerażony

Choć ostra jak pokrzywka

Ja jednak wolę -do żony-

 

T.  Łuczuk

 

 

DWA ŁYKI EROTYKI

 

Gdy czas zasłoni kurtynę

Zgodnej, małżeńskiej harmonii

Ty nie popadaj w rutynę

I strzeż się monotonii

 

Najlepszą pożycia ozdobą

-Jedyną w swoim rodzaju-

Jest sex z kochaną osobą

W sypialni, w miłosnym raju

 

Ona zna twe słabe strony

Ty spełniasz jej zachcianki

Poczujesz się oszołomiony

Zapachem ciała kochanki

 

Eros do nieba cię wznosi

Ekstaza dosięga zenitu

A ona o jeszcze prosi

I słodko mruczy z zachwytu

 

Wtedy się możesz wykazać

I do popisu masz pole

Gdy znów nastąpi ekstaza

Oddasz się żonce w niewolę

 

Bo trzeba sobą się cieszyć

Oddając siebie drugiemu

I jak najczęściej grzeszyć

Z żoną , po swojemu

 

Udany sex cementuje

Miłość i małżeński związek

Korzystaj gdy sił nie brakuje

Bo to przyjemność, nie obowiązek.

 

T.  Łuczuk

 

 

W SANATORIUM

 

 

We wszystkich sanatoriach na terenie kraju

Niektórzy kuracjusze czują się jak w raju

Serwują im masaże i kąpiele chłodne

Okładanie błotem, ciepłe bicze wodne

 

Jednych bolą serduszka, innych bolą kości

Niektórzy chcą się pozbyć swojej otyłości

Ale to jest prawda tylko do połowy

Bo do sanatorium trzeba jechać zdrowy

 

Zwykle po wymianie ciepłych uprzejmości

Tworzą się pary z nieznajomych gości

Będą wspólne spacery na deptaku, w parku

Później już oficjalne spotkania kochanków

 

Oto dwoje kuracjuszy do pokoju wchodzi

Trzymają się za ręce, niczym państwo młodzi

Ona w zwiewnej sukience, bez bielizny prawie

Gotowa się oddać przyjemnej zabawie

 

On ją objął-przytulił mocno jedną ręką

Drugą gołe cycuszki wyczuł pod sukienką

Zbliżył wargi, cmoknął, język w usta włożył

I prawie omdlałą na łóżku położył

 

Małą poduszeczkę wsunął pod jej głowę

I ściągnął jej majteczki ,figi kolorowe

Ona podniecona zdziera z niego spodnie

A ,,fallus '' obnażony pręży się łagodnie

 

Okazałych rozmiarów, z dziesięć cali chyba

A kapelusz jak u ogromnego grzyba

Przy nim jaja ogromne, twarde jak kamienie

-O, co za rozkosz mieć w ręce takie przyrodzenie-

 

Uniosła się na łokciu, spojrzała na ,,cyca''

Wskoczyła na niego i zaczęła ,, chycać''

Ruchy przypominają jazdę na kucyku

-,,Jakże przyjemnie jechać na takim koniku''

 

Co tam jakieś kąpiele czy błotne okłady

Teraz żadna choroba już jej nie da rady

Dobrze że łyknęła koniak, dla kurażu

Już nie zrezygnuje z miłego masażu

 

On zadowolony że się przydarzyło

Rzucił jej zdawkowe -,,nawet było miło''

Oby przez cały turnus te masaże były

Bo już mu z kręgosłupa bóle ustąpiły

 

Widać ze okłady, bicze i kąpiele

Dla tych kuracjuszy nie znaczą zbyt wiele

Potrzebny jest miły wysiłek fizyczny

Połączony z masażem, ale erotycznym

 

Lecz nie wszystkie  mają turnusy wspaniałe

A to zwykle dlatego że są zbyt nieśmiałe

Często tak się zdarza że turnus przemija

A ona choć się starała została niczyja.

 

Tadeusz  Łuczuk

 

 

K S I Ę G A

 

We dworze Sopliców w zieloną niedzielę

Będzie Tadeusza i Zosi wesele

Lecz w sobotni wieczór przebiegły kochanek

Zwabił ją do alkowy by jej ukraść wianek-

 

-Tadeusz wszedł pierwszy, drżącymi rękami

Drzwi szybko zamyka. Ach nareszcie sami

Och Zosiu , Zosieńko jak mi niewygodnie

Patrz jak mi odstaje, spójrz na moje spodnie

Zosieńka spojrzawszy- zrazu raka spiekła

Ze wstydu czerwona, omal nie uciekła

Lecz sprytny Tadeusz zastąpił jej drogę

-Wybacz Zosiu dłużej czekać już nie mogę

Nie widzisz co w moim dzieje się rozporku

Spróbujmy, nie mogę brać kociaka w worku-

-Drogi Tadeuszku już ty mój kochanek

Jam tylko dla ciebie zachowała wianek

Objąwszy go obiema rękami za szyję

Czuła jego gorąco jak mu serce bije

 

Tadeusz pocałunek na jej ustach złożył

I prawie omdlałą na łóżku położył

Delikatnie pieszcząc i macając ręką

Cycuszki jak pączki wyczuł pod sukienką

Rozpinał lecz nie mógł dać rady guzikom

Mocował się, szarpał, więc zdjęty paniką

Sukienkę zarzucił Zosieńce na głowę

I zerwał majteczki- długie, koronkowe

 

Zosieńka leciutko uniosła kolana

Wyglądała ślicznie choć na wpół ubrana

Delikatne futerko, sromy i języczek

Zdobiły tę jedną z najpiękniejszych ‘’piczek’’

 

Zrozumiał że tym gestem Zosia go zaprasza

Zdjął spodnie i chwycił w dwie ręce ‘’ pałasza’’

Musnął delikatnie jej wargi sromowe

I wsadził powoli lecz tylko połowę

Zosieńka jęknęła o mój Tadeuszku

Już ja zawsze będę ci posłuszna w łóżku

Nie robisz mi krzywdy lecz coś odwrotnego

Popychaj powoli, aż wsadzisz całego

Tadeusz miał zbója’’, jedenaście cali

Gruby był jak ręka- twardy jak ze stali

Zahartowany w bojach, rzadko co się kładzie

Ozdobny we dwa jaja, jak arbuzy w sadzie

 

A nie było wówczas na Litwie i Żmudzi

Ani wśród zacniejszych i spokojnych ludzi

Ani wśród szlachty drobnej, panów i dziedziców

Ani wśród Domejków i Podhajewiczów

Nikogo kto by takiego ‘’ pałasza’’ posiadał

Dumny więc był Tadeusz i dzielnie nim władał

Jeden tylko Gerwazy , za czasów młodości

Słynął z ‘’pałasza’’ podobnej wielkości

Nieraz szlachta żartując z niego pytała

Co miał większe Gerwazy szabelkę czy ‘’wała’’

 

Tadeusz miarowo wyciągał i wsadzał

Tak czyniąc- Zosieńce i sobie dogadzał

Zatapiał głęboko- jak nóż w marmeladę

Uderzając jajami o krągły pośladek

Do czasu aż orgazm dosięgnął zenitu

I rzygnął jak śnieżna lawina ze szczytu

Ogarnęła ich ciała rozkosz uniesienia

Utonęli na chwile w miłosnych płomieniach

 

Jeszcze kilka ruchów Tadeusz wykonał

I przestał bo ‘’pałasz’’ powolutku konał

Leżeli obok siebie a zmysły im grały

Niczym rozedrgane Jankiela cymbały

Błogostanu chwila powoli minęła

Tadeuszek myślał że Zosia zasnęła

Ale ona nie śpi, leży na posłaniu

Oczęta ma zamknięte myśli o jeb…u

-Oddałam mu wianek, ale warto było

O takich rozkoszach to mi się nie śniło

Ciocia Telimena- ta stara lisica

Wiedziała co w spodniach ma Tadzio Soplica

Jako wielka dama i w świecie bywała

Zawsze trafnie- wielkość- po nosie poznała

 

Wtem poczuła całusa, przeszyły ją dreszcze

Wyginając ciało wyszeptała Jeszcze

Tadeusz ten rozkaz chciał wypełnić szczerze

Bo służąc w legionach był karnym żołnierzem

Posadził Zosieńkę niczym na konika

I pchał coraz głębiej swego ‘’okrutnika’’

Doprowadzał tym ruchem Zosieńkę do szału

Galopując szybko to znowu pomału

Ona go piętami jak ostrogą bodła

I do rana białego nie wysiadła z siodła

 

Spali długo. Do dworu sędziego Soplicy

Zjeżdżała już szlachta z całej okolicy

Bo tutaj mają odbyć się weselne gody

Co na zawsze połączą dwa zwaśnione rody….

 

 

P.S.

 

Pod tym tekstem nie mogę się podpisać ponieważ tylko 70% należy do mnie.

Służąc w wojsku w latach 1968-70 usłyszałem  tekst w świetlicy wojskowej

Te fragmenty które zapamiętałem, umieściłem w tym tekście.